Jakiś czas temu (kiedy pomysł, żeby zakładać bloga gdzieś tam się rodził bardzo powoli) postanowiłam sprawdzić o co chodzi z tym całym filcowaniem, igłami itp. Oczywiście, jak dziś pamiętam, że nie posłuchałam dobrych rad wyczytanych w pewnym tutorialu (o którym za moment będzie) i kupiłam sobie po jednej igle do filcowania, które złamały się szybciej niż można było się tego spodziewać i z całym zastępem wełny zostałam bez narzędzia do pracy, czekając aż Pan Listonosz przyniesie domówiony zapas. Szkoda, że nie mam zdjęcia - pokazałabym jak wyglądała poklejona taśmą izolacyjną igła ;) - byle chociaż końcóweczką móc dalej filcować.
Z tego całego zapału odkrywania nowych technik powstał Pan Miś (trochę wzorowany na takich misiach z bajek dla dzieci) a w większości wykonany na podstawie tego tutoriala - z lekkimi modyfikacjami w postaci zostawienia z tyłu głowy "czegoś" co miało zrobić z niego bardziej rock'owego koleżkę ;) Oczywiście, z racji tego, że było to moje pierwsze ufilcowane "coś", pełne jest niedoskonałości, ale cieszy - i to najważniejsze!
A za oknem widzę trochę słońca - chyba idzie wiosna. :)
Zatem wiosennego weekendu i tygodnia!
jak miło widzieć, że prowadzisz bloga:)))) i to jeszcze o tak ciekawej tematyce:>
OdpowiedzUsuńProwadzę to dużo powiedziane :) Dzięki za odwiedziny.
OdpowiedzUsuńJaki słodki:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję. To oczywiście za sprawą wspaniałego tutka, podlinkowanego w notce ;-)
OdpowiedzUsuń