Kawa bywa niekiedy złem ;), zwłaszcza gdy zaczytany w blogach użytkownik komputera potrąci ją łokciem na klawiaturę, kalendarz i inne elementy znajdujące się na biurku! O ile klawiatury mi nie szkoda ;))) to zniszczenia kalendarza nie mogłam przemóc - zwłaszcza okładki - a jako człowiek, który już dawno temu nauczył się nie zaśmiecać umysłu terminami kolokwiów, projektów i innych (który jedyne o czym pamięta to "Zapisać w kalendarzu" i wieczorem "Sprawdzić w kalendarzu co mam jutro") postanowiłam odratować moją "sekretarkę" i uszyłam jej okładkę. I nikt nie musi wiedzieć, że mam ją tylko dlatego, że cały przód mojego notesu jest w plamach po kawie ;)
A ponieważ rozstawiłam się z całym 'equipmentem' to postanowiłam do kolekcji uszyć sobie kosmetyczkę. I tak w torbie zrobiło się różowo :) i jest fajnie!
Tyle poweekendowych czarów!
Miłego tygodnia!
kosmetyczka cudowna ! marzy mi się podobna :)
OdpowiedzUsuń