Szarobure szycie :)

piątek, 11 listopada 2011

Po krótkiej przerwie (ale tylko i wyłącznie blogowej) nastąpi seria prezentacji uszytków. Udało się w końcu (choć przy beznadziejnym popołudniowym świetle i domowych lampkach) zrobić kilka zdjęć spódnicy, w której zamierzam paradować na uczelnię i do pracy.

Model pochodzi z burdy 6/2009, model 125. Niestety ze względu na dość sztywny materiał, moje braki umiejętności albo jedno i drugie przód strasznie odstawał i tworzył okropną banię, więc ostatecznie zaszyłam wszystkie te zakładki i przynajmniej nie czuję się jakbym była w szóstym miesiącu ciąży! (choć małymi literkami wspomnę, że jakby spojrzeć na zdjęcie z burdy - patrzcie link - to tam jakby też ta spódnica odstaje, hmm...)

Poniżej zdjęcia - tym razem nie na mnie - za to na bardzo uroczej modelce, która być może się ujawni. Tymczasem życzę miłego i spokojnego weekendu Kochani!

pracownia weekendowa

P.S. Mam już na dysku zdjęcia sukienki, którą szyłam w ubiegłym tygodniu - uwielbiam ją i pokażę już niedługo!

Kocham to zdjęcie :))) za kolor paznokci przede wszystkim!

Spódnica w pełnej krasie



19 komentarzy:

  1. Och znam ten problem z zakładkami! Gdy szyłam tę sukienkę też miałam problem "balona" i też pozaszywałam zakładki. Great minds think alike :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Longredthread:
    Nawet nie wiesz jak bardzo mnie pocieszyłaś. Spódnicę w pierwszej wersji miałam uszytą ponad 2 tygodnie temu i tak ją oglądałam, przymierzałam i mnie wściekłość brała, bo strasznie fajny materiał wykorzystałam (dobrze się szył i jest dobry jakościowo). W końcu się wkurzyłam i je pozaszywałam ;-) Teraz jestem dopiero z niej zadowolona!

    OdpowiedzUsuń
  3. No i dobrze udało Ci się z tego wybrnąć:D Prezentuje się wielce zacnie:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja miałam podobny preoblem gdy uszyłam tzw tulipana ;) A ty dzielnie sobie poradziłaś. Modelka ma ładny kolor paznokci :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale plama!
    Wyszło nieźle, ale czemu JEJ nie zauważyłyśmy ??

    A i tak z niecierpliwością będę czekać na sukienkę i prezentującą ją modelkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ładna, zaszewki z gotowego wykroju sa trudne do skombinowania, ładny materiał:)Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na sukienkę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. myślę że w tym urok tego modelu ;) ale po zaszyciu zakładek też prezentuje się bardzo dobrze ! zdradzisz z jakiego materiału ją uszyłaś? mnie czeka szycie spodni, są już skrojone i też mają zakładki i już jestem przerażona że będę wyglądała jak bombka :/
    czekam na zdjęcia sukienki ! :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż spojrzałam na zdjęcie w Burdzie o wcale nie małymi - ODSTAJE!!! Ale po zaszyciu spódnica wcale nie straciła uroku. A kolor wcale nie jest szarobury, śliczny jest (przynajmniej na mój laptop tak twierdzi).

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja zawsze zaszywam zakładki :D Robię to już niemal taśmowo :D Spódniczka bardzo mi się podba lubię takie, to po prostu mój styl :) Świetnie Ci wyszła a i kolor zacny :]

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki dziewczyny! Już serio się załamywałam z tym odstawaniem, a tutaj się dowiaduję, że nie tylko ja takich myków z zaszywaniem musiałam używać - to budujące!

    Intensywnie Kreatywna: prawda? :) Odstaje! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. we <3 warsaw: wiem!!! :) I cicho z tą plamą, bo powiem kto jest na tym zdjęciu! ;-))))

    P.S. Ja się skapnęłam dopiero jak wrzuciłam zdjęcia - ślepa jestem ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniale wybrnęłaś z tych krawieckich tarapatów. Spódnica ołówkowa, ale nieoficjalna, a właściwie uniwersalna. A ja uwielbiam praktyczność. Choć niedługo na moim blogu pojawi się bardzo niepraktyczny strój, ale co tam.

    Czekam z niecierpliwością na sukienkę. I ściskam!
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  13. Acha, i dziękuję Ci za wspaniałą reklamę konkursu, ale już wyłoniłyśmy zwyciężczyni :))!

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba te odstające zakładki to efekt zamierzony:) Ale Twoje zaszycie nie odjęło spódnicy uroku! Świetnie leży i bardzo fajny kolor:D

    OdpowiedzUsuń
  15. jezdem: ja też stawiam na praktyczność :) czekam na twój nowy wpis!

    Sistu: No może i był zamierzony, ale serio wyglądało to dziwnie... - taka bania. Chyba lepiej było uszyć w oryginalnym wydaniu tę sukienkę z cięższego materiału który nie powodowałby aż takiego odstawiania na brzuchu.

    OdpowiedzUsuń
  16. zazdroszczę determinacji i umiejętności szycia:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję <3 i zapraszam ponownie!
:)