Niektórym zielono a niektórym.... cytrynowo?

czwartek, 25 sierpnia 2011

Zainspirowana tym wpisem :) dotyczącym m.in. pięknej sukienki autorstwa jednej z sióstr w fantastycznym jasnożółtym kolorze postanowiłam przegrzebać stertę materiałów u mojej mamy (coś mnie tknęło, że widziałam gdzieś już taki kolor).

Udało mi się znaleźć kawałek (dosłownie!) tkaniny z odzysku (nie mam zielonego pojęcia, co z niego wcześniej było) i przerobić go na żółtą prostą spódniczkę.

Wydawać by się mogło, że nic prostszego nie da się uszyć. Niestety już na wstępie musiałam się nieźle nagimnastykować, żeby jakkolwiek skroić tan materiał. Pełno było w nim dziur, starych pozostałości po szwach - jedna wielka masakra, która częściowo zniechęciła mnie do dalszej współpracy z rzeczoną tkaniną.

Ostatecznie bez praktycznie żadnych zapasów szwów wyszła spódniczka, którą od razu chciałam pokazać tutaj (trochę zapominając, że wypadało ją wyprasować wcześniej). ;))) Ponadto niestety po milionie prób nie udało mi się sfotografować samej siebie (miałam ochotę pokazać jak to jest robić sobie zdjęcie bez statywu, który powędrował do mojego przyszłego męża, ale zrezygnowałam, co by nie psuć jednak estetyki bloga ;)

Serdecznie pozdrawiam i weekendowo nie wracam, bo jadę się "weselić" do rodziny ;)


Guzik musiał zostać dopasowany do okropnego żółtego suwaka, jedynego tym kolorze w pasmanterii :)

zbliżenie na pasek :)

Może jednak trzeba było użyć żelazka na koniec ;) 

P.S. Oczywiście ptasiory się dalej szyją ;) i będzie ich więcej! ♥

8 komentarzy:

  1. Wyszła pięknie! I bardzo podoba mi się kolor zamka i guzika :). Nie ma na co narzekać.
    A co do zamków, to bardzo fajnie wyglądają metalowe, szczególnie złote, wszyte na zewnątrz. Marzy mi się taki 60 cm w sukience.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki ciepły, puchaty i miły w dotyku wydaje się ten materiał. A spódnica ma w sobie coś śnieżnego, świątecznego...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Marchewkowa: mi też się takie sukienki podobają, jak w jednej z ostatnich notek tu na blogu :)

    @cantara: też miałam takie świąteczne skojarzenie :), a spódnicę uszyłam z myślą już o jesieni, bo lata chyba dużo już nie uświadczymy (tfu, tfu...)

    Pozdrowienia! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może ja Cię keidyś też zainspiruję do zrobienia czegoś? Fajnie by było ;)

    Wiesz, że ja też mam już zimowo/jesienne myśli nastroje krawieckie? ;) Wczoraj wyszłam ze sklepu z tkaninami z ogrooomną siatą cięższych już tkanin :) Choć Twoja spódnica balansuje pomiędzy latem i jesienią - kolor wskazuje wciąż na wakacje, ale puchaty materiał przypomina o nadchodzącej zimie.

    Pozdrawiam i biorę się do roboty, żebyś tak długo nie musiała czekać na moje obiecane kreacje.
    Miłej zabawy u rodziny!

    sancewicz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, ach:)) Jak to miło być kolorystyczną inspiracją;))) A spódniczka wyszła super, świetny materiał:) Myślę, że idealnie wkomponuje się kolorystycznie w złotą polską jesień-taki promyk słońca:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, efekt jest świetny! Zazdroszczę takich umiejętności. Pozdrawiam! Dodałam także do obserwowanych.

    OdpowiedzUsuń
  7. O, mój zamek pokazałaś Marchewkowej! Dopiero teraz zauważyłam ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. @jezdem: Oj na pewno już niedługo! (żeby nie powiedzieć, że już choruję na ten Twój biały żakiecik, który notabene spowodował, że przykułam swoją uwagę na Twój blog :)

    A suwaki metalowe kojarzą mi się z Twoją sukienką, bo dopiero na niej zwróciłam uwagę jaki efekt to daje!

    @Sistu: Dziękuję za wpis i oczywiście inspirację:)

    @Irine: Dzięki i nie ma czego zazdrościć, serio serio ;-) Ja się uczę dopiero!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję <3 i zapraszam ponownie!
:)