Teoretycznie moja maszyna ma swoją zamykaną szafkę, w której mieszka (niestety nie mam własnego kąta - prawdziwej pracowni w postaci choćby biurka i wszystko jest pochowane po szufladach i szafkach). Praktycznie przez 90% czasu stoi na wierzchu, bo ciągle jej do czegoś używam. Z tego właśnie powodu dorobiła się pokrowca :), dzięki czemu szybciutko mogę odstawić maszynę na parapet i zrobić miejsce na herbatkę i ciastka dla gości!
Wzór maszyny nie jest specjalnie innowacyjny, bowiem już taką samą maszynę wszyłam na podobny pokrowiec naszego starego Łucznika, który mieszka dalej ze swoją właścicielką a moją Mamą :)
Już niedługo pokażę nowy wzór piórnika uszyty, dzięki uprzejmości amerykańskich bloggerek, których pomysły na proste (i efektowne) szycie mnie nieraz zaskakują.
Pozdrowienia dla wszystkich i podziękowania - fajnie, że jesteście i czytacie :)
W całości - materiał wierzchni to filc a nie polar (bo podobnie wyglądają) |
Moja wyimaginowana maszyna ;) |
I zbliżenia moje ulubione |
"Wzór maszyny nie jest specjalnie innowacyjny"... ale jaki efekt! Piękna w każdym detalu!
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona... prosto i bardzo gustownie.
P.S. Igła mnie urzekła, że tak dynda :D
Za ten pokrowiec maszyna na pewno odwdzięczy się z nawiązką :)
OdpowiedzUsuńBezdomna Wieoletta z Szafy: Dzięki :) A igła właśnie chyba za bardzo dynda ;) i miałam nadzieje, że nie będzie to bardzo rzucać się w oczy :)
OdpowiedzUsuńania: Oby ;)))
Prze-pię-kne :o!
OdpowiedzUsuńNie mam słów... I proszę już nie negować Twojego tytułu 'mistrza akcesoriów' :>
Mamy jedną wspólną cechę- gdy chcemy szyć więdrujemy z maszyną po mieszkaniu. Tyle, że ja teoretycznie mam do tego wyznaczone miejsce, ale jedynie teoretycznie, bo mój stolik do szycia stoi w sypialni gdzie śpi moja córka, więc szycie wieczorne odpada, w dzień zaś nie mam kiedy tego robić z racji rozbieganego dziecka. Więc bore maszyne pod pache i wędruję do salony, a od jakiegoś czasu nawet zadomowiła się tam i już jej nie przenoszę.
OdpowiedzUsuńPokrowiec wyszedł śliczny, ale najbardziej podoba mi się brązowa aplikacja
Ja się nagapić nie mogę na tą aplikację^^
OdpowiedzUsuńJa niby miejsce do szycia mam, gdzie jedna maszyna z druga walczy o kawałek miejsca dla siebie, a wycinać i tak latam do kuchni, bo tam mam wieelki stół, ale... szklany i maszyna wprawiłaby go w takie wibracje, że ja bym na zawał zeszła :D
Koniec końcem... maszyny się ściskają w szafie, a ja latam z uszywkami jak wolny elektron po całym mieszkaniu, jakbym kącika nie miała :D
Super pokrowiec!! Cieszy oko a i maszynie musi być teraz cieplutko ;) W sumie to moja maszyna też cały czas stoi na wierzchu, ma obudowę ale sporadycznie jej używam. Twój pokrowiec jest o wiele bardziej gustowny i przyjemny dla oka.
OdpowiedzUsuńMasz dar zamieniania zwykłych rzeczy w dzieła cieszące oko i takie... energetyczne, bo jak tu się nie uśmiechnąć widząc tak słodko opatuloną maszynę. A ból latania z maszyną po całym mieszkaniu znam... ale w nowym mieszkaniu Ślubny zaprojektował dla mnie Kącik Szalonej Rękodzielniczki ;))) Mały, ale z niczym nie będę musiała wędrować.
OdpowiedzUsuńJezdem ma rację - jesteś niekwestionowaną mistrzynią akcesoriów!:)
OdpowiedzUsuńPrzecudowny, przesłodki!!!!Podpisuję się pod słowami Jezdem i Cantary:)
OdpowiedzUsuńPiękny:) Widać, że Twoja maszyna musi być szczęśliwa, że ma taką dbającą właścicielkę:)
OdpowiedzUsuńFajny! tylko będzie łapał kurz :P ale estetyka wykonania na 5+ :D
OdpowiedzUsuńOj jaki uroczy! U mnie w sumie maszyna, kiedy nie jest używana też stoi po prostu na stole i straszy niużywalnością... może też zrobię taki pokrowiec?:) Naprawdę świetny pomysł:)
OdpowiedzUsuńSuper ten pokrowiec, taki by i na moja maszyne sie przydal, bo za chwile nie bede miala swojego kacika przez Malenstwo, ktore ma sie narodzic. Serdecznie pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńświetny :]bardzo mi się podoba jak ozdobiłaś tę naszyta maszynę-przypomina mi mojego stareńkiego łucznika(ma podobne zawijasy).Dziękuję za odwiedziny na blogu-tez wpadam i podczytuję,ale będę się też odzywać:]
OdpowiedzUsuńAnaYo: Takie wędrowanie ma też swoje uroki :)
OdpowiedzUsuńWioletta: Miałam identyczną sytuację jak jeszcze mieszkałam z rodzicami - też biegałam po mieszkaniu, bo tu lepsze światło, tam duży stół itp...
Susanna: Zawsze możesz w ramach relaksu uszyć własny pokrowiec - dzięki mojemu moi znajomi zaczęli zauważać maszynę do szycia i ze zdziwieniem odkrywają, że szyję ;)
IK: Dzięki i gratuluję własnego kącika :)
cantara, Sistu, mForm: dzięki!!!
Brumming: no o praktycznej stronie nie pomyślałam ;) ale póki co ważne, że cieszy ;)
Joanka-z: Szyj, szyj własny :)
Sylwia: No to do dzieła! :)
Anita: Dzięki, ja też wpadam i czytam :)
love it <3 Aneta, zrób mi coś kiedyś!!
OdpowiedzUsuńCZADOWY!!! Ja moją maszynę chowam do szafy :)
OdpowiedzUsuńAAAAALLLLEEEE CZAD!!!! moja maszyna biedna goła stoi!!! jutro zabieram się do szycia pokrowca na nią !!!
OdpowiedzUsuń